„Następne Światowe Dni Młodzieży odbędą się w 2016 roku w Krakowie w Polsce” – słysząc te słowa wypowiedziane przez papieża Franciszka w 2013 roku w Rio de Janeiro, w sercu każdego z nas pojawiła się iskierka nadziei, że będziemy mogli uczestniczyć w tym wydarzeniu razem z młodzieżą z całego świata.
Przez te trzy lata owocnie staraliśmy się przybliżyć do idei i hasła Światowych Dni Młodzieży poprzez organizację adoracji, spotkań oraz wyjazdów z nimi związanych. Gdy nastał 2016 rok wiedzieliśmy, że będzie on dla nas wyjątkowy ze względu na jubileusz 1050-lecia chrztu Polski oraz ŚDM w naszej ojczyźnie. I tak nadszedł 28 lipca – czas naszego wyjazdu. Razem z grupą z Jedwabnego doświadczyliśmy góralskiej gościnności rodzin z parafii Niedźwiedź, które przyjęły nas pod swój dach.
Piątkowy wieczór był dla nas czasem przeżywania wraz z papieżem Franciszkiem Drogi Krzyżowej na Błoniach. Nawiązanie do uczynków względem duszy i ciała pozwoliło nam przybliżyć znaczenie słowa „miłosierdzie”. „Dzisiejszego wieczoru, drodzy młodzi – powiedział papież - Pan ponownie zaprasza was, byście stawali się aktywnymi bohaterami służby; pragnie was uczynić konkretną odpowiedzią na potrzeby i cierpienia ludzkości; (…) wskazuje On wam drogę osobistego zaangażowania i poświęcenia samych siebie: jest to Droga Krzyżowa.” Kiedy papież nas opuszczał, mieliśmy okazję zobaczyć zarys jego sylwetki w przejeżdżającym obok nas samochodzie. Po zakończeniu Drogi Krzyżowej i chwilach zadumy atmosfera panująca na Błoniach obróciła się o 180 stopni. Bez względu na wiek, płeć czy język, wszyscy staliśmy się jednością. Młodzi wszystkich narodowości skakali razem w czasie koncertu uwielbiając Boga, rozmawiali ze sobą i robili zdjęcia. Pomimo kilku kilometrów dzielących nas od autokaru, droga powrotna była dla nas niesamowitym przeżyciem i poczuciem jeszcze większej jedności ze wszystkimi pielgrzymami. Młodzi z całego świata z pieśnią na ustach wypełnili ulice Krakowa i zgodnie z wolą papieża „zrobili raban” w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Po sobotniej Mszy Świętej w Niedźwiedziu wyruszyliśmy na Campus Misericordiae. Nawet trzy godziny marszu w słońcu nie zniechęciły nas przed kolejnym spotkaniem z papieżem. Najlepiej oddają je słowa, które do nas wypowiedział: „Dlatego, żebyśmy stworzyli jedną rodzinę w braterstwie, wszyscy powstańmy, chwyćmy się za ręce i módlmy się w ciszy.” Wieczór upłynął pod hasłem tegorocznych Światowych Dni Młodzieży „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”. Po adoracji najświętszego sakramentu i czuwaniu nasz dzień zakończył koncert uwielbienia, który był przedłużeniem wspólnej modlitwy, bo przecież kto śpiewa, ten dwa razy się modli. Czekała już nas tylko noc spędzona pod gwiazdami.
Ciepły poranek spędziliśmy na śpiewie, modlitwie i przygotowywaniu się do punktu kulminacyjnego Światowych Dni Młodzieży, czyli niedzielnej Mszy Świętej. Zgromadziło się na niej ponad 2,5 miliona osób. W naszej pamięci pozostanie homilia papieża Franciszka, w której zachęcał nas, młodych, abyśmy porzucili swoje wygody i zostawili po sobie ślad, walczyli z przeciwnościami i ponad wszystko ufali Bogu. „Czasy w których żyjemy nie potrzebują młodych kanapowych, ale młodych ludzi w butach, najlepiej w butach wyczynowych.” Po wszystkim czekał nas jeszcze powrót do autokaru. Pomimo niespodziewanej ulewy nie straciliśmy pogody ducha i śpiewając bezpiecznie dotarliśmy do parafii Niedźwiedź, gdzie czekał na nas poczęstunek oraz muzyczna niespodzianka w postaci występu górali.
W drodze powrotnej mieliśmy okazję zawitać do Wadowic. Po modlitwie oraz skosztowaniu tradycyjnych papieskich kremówek wróciliśmy do Stawisk.
Większość z nas oczekiwała od tego wydarzenia jakichś duchowych fajerwerków, przełomu w swoim życiu lub ważnego odkrycia. Ku naszemu zdziwieniu nic takiego się nie wydarzyło. Wystarczyło jednak, aby papież powiedział, że
"Światowy Dzień Młodzieży rozpoczyna się dziś i trwać będzie jutro. Jezus nie chce zostać tylko w tym pięknym mieście, albo w miłych wspomnieniach ze Światowych Dni Młodzieży, ale chce przyjść do twego domu, być obecnym w twoim codziennym życiu.”, aby przypomniał, że wystarczy bezgranicznie zaufać Bogu i wpuścić go do swojego domu, a znajdziemy przepis na szczęście. I chyba właśnie tego potrzebowaliśmy – zrozumienia, że Bóg jest obecny nawet w tych zwyczajnych, codziennych sprawach i tam mamy Go szukać. Chociaż to było niesamowite przeżycie móc doświadczyć Go wraz z 2,5 milionem ludzi zgromadzonych w jednym miejscu.
Karolina Paczoszka Magdalena Paczoszka