Jak co roku licznie zgromadziliśmy się, aby uczcić Pana Jezusa, który pozostał z nami, aż do skończenia świata w Najświętszym Sakramencie. Głównej mszy przewodniczył ks. proboszcz, który w homilii przypomniał historię obchodów procesji Bożego Ciała sięgającej XIII wieku, a związało się to z mistycznymi zjawieniami Jezusa belgijskiej zakonnicy i cudem eucharystycznym w Bolsenie, we Włoszech. Ks. proboszcz przytoczył świadectwo kobiety, która po swoim nawróceniu, wiele lat uważała się za dobrą osobę, jednak tak nie było, w rzeczywistości była próżna i pyszna. Na łamach „Przewodnika Katolickiego” wyznała, że po odbytej spowiedzi i zaleceniu spowiednika, by często przyjmowała Komunię św. czyni to codziennie. Swoim bliskim i znajomym mówi wprost: „Ja bez Jezusa Eucharystycznego nie mogę żyć”. Kaznodzieja postawił słuchaczom pytanie: czy my bez Jezusa możemy żyć? I jakie jest to życie? Przestrzegł, że wobec lawinowej laicyzacji, świeckiego stylu życia „obyśmy się nie zagubili na pustyni świata, obyśmy w tym nowoczesnym świecie odnajdywali oazę z żywą wodą i chwilę tam wytchnęli, a to daje zawsze świątynia a w niej Najświętszy sakrament”. Po skończonej mszy wyruszyła przepiękna procesja ul. Zjazd, do czterech ołtarzyków.