Zaduszkowe refleksje

Pośród cmentarzy
Cichych uliczek
Jak wierna pamięć -
Palą się znicze...
R. Przymus, Znicze

Koniec października i pierwsze dni listopada to w polskiej tradycji czas wyjątkowy. Zatrzymujemy się wtedy w biegu, znajdujemy czas na odwiedziny na cmentarzu, odsuwamy myśli o pracy, codziennych kłopotach i pozwalamy, by zastąpiły je refleksje nad sensem życia oraz zaduma nad przemijaniem.

Aby w pełni przeżyć Dzień Zaduszny, który przypada na 2 listopada, najpierw należy nawiedzić cmentarz 1 listopada – w uroczystość Wszystkich Świętych. Tylko tak bowiem można ocalić w sobie nadzieję na to, że mimo świadomości nieuchronnej śmierci nasze istnienie wpisuje się w Boży plan.

Uroczystość Wszystkich Świętych została ustanowiona jako odrębne święto w 935 roku przez papieża Jana XI, a więc ma już ponad tysiącletnią tradycję. W tym właśnie dniu Kościół oddaje cześć wszystkim świętym, także tym nieznanym z imienia, być może żyjącym wcześniej wśród nas. Modląc się do Boga za ich pośrednictwem wierni rozpoznają drogi prowadzące ku świętości. Uroczystość pełni jeszcze jeden ważny cel – przypomina o istniejącej wspólnocie między żywymi i świętymi, a zatem tymi, którzy dostąpili już zbawienia i uwolnili się od czyśćcowych cierpień.

Dzień Zaduszny koncentruje nasze myśli wokół bliskich zmarłych potrzebujących pomocy – modlitwy. Tradycja jego obchodzenia sięga w Polsce XII wieku. Kościół w tym dniu wspomina zmarłych pokutujących za grzechy w czyśćcu.

Na nas – żywych spoczywa obowiązek udzielenia pomocy bliskim zmarłym. Wystarczą modlitwa, ofiarowany odpust zupełny, intencja mszy świętej. Kiedy więc staniemy nad grobami bliskich, zastanówmy się, czy ci, którzy od nas odeszli, otrzymają tylko znicze i kwiaty ustawione przed 1 listopada, czy też ofiarujemy im dar nieporównanie cenniejszy – pomoc w osiągnięciu zbawienia. Jeśli wypełnimy swój obowiązek wobec zmarłych, nie zawiodą nas, kiedy już dołączą do grona zbawionych.

D.H.