Grudzien 2009

Katecheza 47 (6 grudnia 2009)

Chrześcijanin w świecie

1.Listopadowy wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, zgodnie z którym wieszanie krzyży w klasach to naruszenie "prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami" oraz "wolności religijnej uczniów" wpisuje się w idee laicyzacji Europy. W imię tak pojętej antyreligijnej laickości, aprobowane są wszelkie działania i zamierzenia, które ograniczają religię i eliminują ją z wszelkich stref publicznych. Zgodnie z tą antyreligijną logiką, obok usuwania krzyży ze szkół, należy usunąć symbole wiary z obiektów użyteczności publicznej, w tym szpitali i domów seniora, struktury miast i wsi, architektury, sztuki. Oczywiście takie działania nie mają sensu, ale są prostą konsekwencją ograniczania chrześcijaństwa tylko do strefy prywatnej i eliminowania go ze strefy publicznej.

2.Czy jednak chrześcijaństwo można swobodnie ograniczyć tylko do strefy prywatnej? Czy można od katolików żądać lub nakazywać im sądowym wyrokiem zostawienie swej wiary w domu i nie okazywanie jej publicznie: w miejscu pracy, w sposobie prowadzenia własnego przedsiębiorstwa czy też w kontekście wychowania własnych dzieci? Przecież każdy sposób postępowania wynika w wewnętrznej hierarchii i wewnętrznego światopoglądu. Czy można więc katolikom zakazać myślenia w sposób ewangeliczny poza własnym domem i poza kościołem? Warto zapytać się jeszcze na inny sposób: Czy mąż i ojciec rodziny jest mężem i ojcem tylko w domu, czy poza domem może zapomnieć, że ma żonę i trzeba mu nakazać zdjęcie obrączki? Czy kobieta jest matką i żoną tylko we własnym mieszkaniu, poza mieszkaniem nie musi już kochać swych dzieci i może zapomnieć o wierności swemu mężowi? Otóż, tak jak małżonkowie są małżonkami i w domu i poza nim, tak też chrześcijanin zawsze pozostaje chrześcijaninem. Zarówno prywatnie, jak i poza domem czy kościołem.

3.Chrześcijaństwo ma jednak swój wymiar ściśle osobisty. Jest nim wybór Chrystusa. Tu nikt i nic nie jest w stanie człowieka zastąpić. Ani rodzina, ani wychowanie, ani otoczenie. Wyboru wiary każdy musi dokonać osobiście. Ale na tym kończy się prywatność wiary. Wybór Boga rodzi wybór określonego stylu życia, określonych postaw i określonej moralności. Chrześcijaństwo rodzi styl życia, nadprzyrodzoną mentalność i ewangeliczne spojrzenie na drugiego człowieka. To z przyjętej w sercu wiary wyrasta szacunek do innych, bo wszyscy są stworzeni, zbawieni i kochani przez Boga. To z wyznawanej wiary wypływa stała chęć kierowania się w życiu zasadami Dekalogu oraz przykazaniem miłości. To sercem przyjęta Ewangelia nakazuje szacunek do własności prywatnej, do życia innych, do prawdy, do własnej rodziny, do odpowiedzialności za powierzone segmenty świata, zakazuje kłamstwa, oszczerstw, zakamuflowanej nienawiści. To głęboko zakorzeniona więź z Chrystusem wewnętrznie zobowiązuje do chrześcijańskiego wychowania własnych dzieci, bo wiara jest tym co najcenniejsze i co chcą przekazać chrześcijańscy rodzice. Wiara rodzi misję wobec świata, by siebie, swoje najbliższe otoczenie, a przez to cały świat przemieniać na bardziej ludzki.

4.Zapamiętajmy zatem. Wiara jest sprawą osobistą tylko w tym wymiarze, że każdy osobiście wybiera Boga, wierzy Mu i kocha Go. Osobisty akt wiary w sposób konieczny wyraża się w wymiarze publicznym i społecznym. Sercem przyjęta wiara w Chrystusa rodzi określony, ewangeliczny styl życia, chrześcijańską formę egzystencji oraz określoną moralność i określone postawy życiowe polegające na tym, by zmieniać siebie, swoje otoczenie a przez to świat, na bardziej ludzki i bardziej ewangeliczny.


Katecheza 48 (13 grudnia 2009)

Chrześcijanin i polityka

1.W ostatnich dniach listopada katolicka agencja informacyjna CNA podała, że amerykański biskup Thomas Tobin przesłał specjalny list do swego diecezjanina prosząc go, by nie przyjmował Komunii świętej, bowiem jego poglądy i działania nie są zgodne z nauczaniem Kościoła. Adresatem tej korespondencji jest kongresmen z Partii Demokratycznej Patrick Kennedy – praktykujący katolik i syn zmarłego Edwarda Kennedy’ego. Co było przyczyną wymiany listów? Otóż korespondencja pomiędzy biskupem a kongresmenem datowana jest od roku 2007, gdy to Patrick Kennedy, przedstawicieli najsłynniejszej rodziny politycznej w USA, zaangażował się w ruchy proaborcyjne. Wówczas jego biskup przypomniał mu stanowisko Kościoła w tej fundamentalnej kwestii. Ponieważ zaangażowanie biskupa nie zmieniło stanowiska kongresmena w debacie publicznej, biskup Tobin zdecydował się na listowne przypomnienie, że Kennedy, jako zwolennik zabijania nienarodzonych naruszył swą jedność z Kościołem: „Jeśli katolik w swoim życiu osobistym lub zawodowym świadomie i uporczywie wyrzeka się lub sprzeciwia określonej nauce w kwestiach moralnych, to takie działania będą poważnie osłabiać jego osobistą jedność z Kościołem. Przyjmowanie Komunii świętej w tej sytuacji nie byłoby zgodne z jednoczącym charakterem Eucharystii, więc osoba taka powinna się od przyjmowania Ciała Pańskiego powstrzymać”.

Gdy pojawiają się takie wiadomości o łamaniu sumień poprzez zaangażowanie partyjne, gdy dochodzą nas głosy o patologiach życia społecznego i politycznego, może pojawić się pytanie: „Czy można uprawiać politykę, nie brudząc sobie rąk?”

2.Jan Paweł II w adhortacji o roli świeckich w Kościele napisał: „Świeccy nie mogą rezygnować z udziału w polityce, czyli w różnego rodzaju działalności gospodarczej, społecznej i prawodawczej, która w sposób organiczny służy wzrastaniu dobra wspólnego[...] Ani oskarżenia o karierowiczostwo, o kult władzy, o egoizm i korupcję, które nierzadko są kierowane pod adresem ludzi wchodzących w skład rządu, parlamentu, klasy panującej czy partii politycznej, ani dość rozpowszechniony pogląd, że polityka musi być terenem moralnego zagrożenia, bynajmniej nie usprawiedliwiają sceptycyzmu i nieobecności chrześcijan w sprawach publicznych” (ChL 42) . I dalej pisał papież: „Kościół uznaje za godną pochwały i szacunku pracę tych, którzy dla posługi ludziom poświęcają swoje siły dobru państwa i podejmują się tego trudnego obowiązku” (ChL 42). Władza państwowa jest bowiem naturalnym elementem, koniecznym dla istnienia każdej społeczności. Tam gdzie są ludzie, tam muszą być struktury zarządzania i władzy (por. ID 3).

W jaki sposób zatem osoba wierząca winna patrzeć na świat polityki? Jakimi zasadami winni się kierować politycy wierzący i praktykujący? Czy wyłącznie skutecznością i sondażowym poparciem?

Cytując korespondencję amerykańskiego kongresmena i jego biskupa należy przypomnieć, iż polityka nie jest oddzielona od moralności. Nie ma innych zasad etycznych dla ludzi władzy a innych dla „zwykłych” obywateli. Wszystkich obowiązuje ten sam Dekalog, to samo nauczanie Kościoła, ta sama Ewangelia. Ewangelia, Chrystus i sąd ostateczny są takie same dla wszystkich. Moralność ma pierwszeństwo przed racjami politycznymi.

3.Społeczne nauczanie Kościoła o sferze publicznej definiuje politykę jako „roztropną troskę o dobro wspólne” (LE 20). A zatem roztropność jest podstawową cechą polityka. Określa ona, jak pisał Jan XXIII – w jakim czasie, „jakimi metodami i w jakim stopniu należy wspólnie dążyć do osiągnięcia rzeczywistych korzyści w dziedzinie życia społeczno-gospodarczego, w dziedzinie nauki czy administracji publicznej” (PT 160). Ów duch roztropności nakazuje także traktować sprawowanie władzy nie jako panowanie, lecz jako służbę człowiekowi, służbę tym, którzy władzą obdarzyli. Władza polityczna nie jest bowiem dana raz na zawsze. Aby była etyczna winna mieć za podstawę „ducha służby”, połączonego z kompetencją, skutecznością, jawnością i otwartością na człowieka (por. ChL 42).

Aby sfera polityki miała takie oblicze, jak przedstawia to Kościół, ludzie polityki powołani są do szczególnej formacji duchowej i poznania społecznego nauczania Kościoła. Dlatego Kościół, z jednej strony, nie utożsamiając się z żadną partią, środowiskiem czy systemem politycznym, zawsze będzie wzywał wszystkich świeckich, pełniących różne funkcje publiczne do dawania świadectwa wierze i kierowania się Ewangelią w politycznych decyzjach. Takie podejście wynika z przekonania, iż polityka nie tylko może być czysta, lecz jest jedną z dróg uświęcania człowieka (OA 46).

4.Zapamiętajmy zatem. Sfera polityki i władzy, definiowana jako „roztropna troska o dobro wspólne” nie jest wyłączona z oceny moralnej. Kościół, jako nie wiążący się z żadną opcją polityczną czy partią, wszystkim wskazuje zasady i normy troski o dobro wspólne, by sfera działalności publicznej była działalnością na rzecz innych, służbą innym, a przez to sposobem uświęcenia sprawujących władzę. Gdy chrześcijańscy politycy łamią te zasady, sami naruszają swą jedność z Kościołem.

Katecheza 49 (20 grudnia 2009)

Chrześcijanin a ekonomia

1.Ojciec święty Benedykt XVI w swej najnowszej encyklice stwierdza, że „rozwój ekonomiczny był i nadal jest naznaczony zniekształceniami i dramatycznymi problemami, jeszcze bardziej oczywistymi w obecnej sytuacji kryzysu” (CinV, 21). Wymieniając przejawy owego zniekształcenia Papież zauważa, iż „powiększa się bogactwo światowe pojmowane globalnie, ale jednocześnie wzrastają nierówności. W bogatych krajach ubożeją nowe kategorie społeczne i rodzą się nowe formy ubóstwa” (CinV 22). Te zjawiska powinny nie tyle zniechęcać, co wzywać chrześcijan do odważnego i ofiarnego zaangażowania się w sferę ekonomii.

2.W tym właśnie duchu Ojciec święty pisze, że choć „słusznie niepokoi nas złożony i poważny charakter obecnej sytuacji ekonomicznej, to jednak powinniśmy z realizmem, ufnością i nadzieją przyjąć nową odpowiedzialność, do której nas wzywa scenariusz świata potrzebującego głębokiej odnowy kulturowej i odkrycia zasadniczych wartości, na których można budować lepszą przyszłość. Kryzys zobowiązuje nas do ponownego przemyślenia naszej drogi, do przyjęcia nowych reguł i znalezienia nowych form zaangażowania, do korzystania z pozytywnych doświadczeń i odrzucenia negatywnych. W ten sposób kryzys staje się okazją do rozeznania i czynienia nowych projektów. W tej perspektywie, raczej pełnej ufności niż rezygnacji, należy stawić czoło obecnym trudnościom” (CinV 21). Sytuacja kryzysu ekonomicznego stawia nieuchronnie chrześcijan wobec wyborów odnoszących się coraz bardziej do przeznaczenia człowieka.

To właśnie człowiek, musi stać w centrum ekonomi. Sługa Boży Jan Paweł II podkreślał, że „wolność gospodarcza jest tylko jednym z elementów ludzkiej wolności. Kiedy staje się niezależna, to znaczy kiedy człowieka traktuje się bardziej jako producenta czy konsumenta dóbr aniżeli jako podmiot, który produkuje i konsumuje po to, aby żyć, wtedy wolność traci konieczne odniesienie do osoby ludzkiej i ostatecznie wyobcowuje ją i przytłacza” (CA 39). Ekonomia ma swoją wewnętrzną celowość, ale przecież działalność ekonomiczną podejmuje człowiek, który musi znaleźć dla tej działalności motywację na miarę swego człowieczeństwa.

3.Kompendium nauki społecznej Kościoła podkreśla, że „w obliczu współczesnej złożonej sytuacji ekonomicznej wierny świecki powinien w swoim działaniu kierować się zasadami nauczania społecznego Kościoła. Niezbędne jest, aby zasady te były znane i przyjmowane w samej działalności gospodarczej. Gdy nie są one przestrzegane, a przede wszystkim gdy nie przestrzega się centralnej roli osoby ludzkiej, traci na tym jakość działalności gospodarczej” (563). Zauważa się w tym samym dokumencie, że zaangażowanie chrześcijan powinno się też przejawiać w wysiłku podejmowania refleksji kulturowej, mającej na celu głównie rozeznanie wśród aktualnych modeli rozwoju społeczno-ekonomicznego.

Próbując dokonać ukonkretnienia zadań chrześcijanina w życiu gospodarczym Kompendium stwierdza, że „oznacza to ogarnięcie solidarnością sieci współzależności ekonomicznych, politycznych i społecznych, do których zwiększenia zmierzają dokonujące się aktualnie procesy globalizacji. W tym wysiłku reorganizacji, który jawi się jako bardzo zróżnicowany i który powinien wpłynąć na koncepcje rzeczywistości ekonomicznej, niezastąpioną rolę odgrywają zrzeszenia o inspiracji chrześcijańskiej, działające w sferze gospodarki: organizacje zrzeszające robotników, przedsiębiorców, ekonomistów” (564).

4.Warto na koniec rozważań o relacji chrześcijanina do ekonomii zacytować stare francuskie przysłowie głoszące, że „pieniądz to dobry sługa, ale zły pan”. Chrześcijanie muszą dbać o to, aby w całej sferze życia gospodarczego ciągle podkreślać – i oczywiście realizować – pierwszeństwo człowieka przed pieniądzem czy strukturami gospodarczymi. Parafrazując stwierdzenie Jezusa odnoszące się do szabatu, należy stwierdzić, że to ekonomia jest dla człowieka, a nie człowiek dla ekonomii.

Katecheza 50 (27 grudnia 2009)

Chrześcijanin a kultura

1.W codziennym życiu często spotykamy się z określeniem kultura. Mówi się czasami, że ktoś „nie ma kultury”, innym razem słyszymy w mediach o jakimś ważnym „wydarzeniu kulturalnym” czy zachodzących „zmianach kulturowych”. Czasami podkreślana jest konieczność wypracowywania „kultury sportowej” czy „kultury zdrowotnej”, zaś innym razem – szczególnie w nauczaniu humanistów czy osób duchownych – akcentowana jest „kultura duchowa”. Już to pobieżne zasygnalizowanie uświadamia, że kultura jest zarówno zjawiskiem bardzo ważnym, jak też bardzo niejednoznacznym.

2.Dlatego na samym początku rozważań o właściwej relacji chrześcijanina do kultury, warto przytoczyć krótkie – ale bardzo ważne określenie Soboru Watykańskiego II – stwierdzające, iż „jest właściwością osoby ludzkiej, że do prawidłowego i pełnego człowieczeństwa dochodzi ona nie inaczej, jak przez kulturę” (KDK 53). W tym samym dokumencie znajduje się także określenie samej kultury, która „w sensie ogólnym oznacza wszystko, czym człowiek doskonali i rozwija wielorakie uzdolnienia swego ducha i swego ciała” (tamże). Tak więc kultura, w nauczaniu Kościoła, ma do zrealizowania ważne zadanie, którym jest doprowadzenie człowieka do jego pełni, do „nowego człowieka w Chrystusie”.

3.Ten sam Sobór, a także Papieże bardzo mocno podkreślają – wierni nauczaniu Słowa Bożego – że człowiek nie może w żaden inny sposób osiągnąć swojej pełni, jak tylko dzięki miłości – szczególnie tej Miłości, którą jest sam Bóg. Mocno podkreślał tę prawdę w swej pierwszej encyklice Sługa Boży Jan Paweł II, gdy nauczał, że „człowiek nie może żyć bez miłości. Człowiek pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jego życie jest pozbawione sensu, jeśli nie objawi mu się Miłość, jeśli nie spotka się z Miłością, jeśli jej nie dotknie i nie uczyni w jakiś sposób swoją, jeśli nie znajdzie w niej żywego uczestnictwa” (RH 10). To stawia przed kulturą bardzo ważne zadanie – ma ona ukazywać i zachęcać człowieka do otwierania się i realizowania w swym życiu prawdziwych wartości, szczególnie zaś ma wzywać do miłości.

Narzędziem do wypełnienia misji kultury jest prawda o człowieku, stąd też Ojciec święty Benedykt XVI w swej najnowszej encyklice przestrzega, iż „w kulturze bez prawdy istnieje ryzyko wypaczenia miłości” (CinV 3). Papież zauważa także, iż dzisiaj znacznie wzrosły możliwości wzajemnego oddziaływania na siebie rożnych kultur, przez co „kultury zostają zbliżone do siebie i uważane za zasadniczo równoważne i zamienne między sobą” (26), co w wymiarze społecznym często „prowadzi do tego, że grupy kulturowe zbliżają się do siebie lub współżyją, ale w odseparowaniu, bez autentycznego dialogu, a więc bez prawdziwej integracji” (26).
Benedykt XVI stwierdza, iż „istnieje przeciwne niebezpieczeństwo, które stanowi zrównanie kulturowe i ujednolicenie zachowań i stylów życia. W ten sposób zatraca się głębokie znaczenie kultury różnych narodów, tradycji różnych ludów” (tamże). Prowadzi to do unifikacji, ujednolicenia zachowań kulturowych zarówno jednostek jak i całych społeczności. Jak podkreśla Ojciec święty, gdy to ma miejsce „ludzkość narażona jest na nowe niebezpieczeństwa zniewolenia oraz manipulacji” (tamże). Pytając o zadania chrześcijan wobec kultury należy stwierdzić, za Janem Pawłem II, że podstawowym fundamentem i środowiskiem kultury ludzkiej jest rodzina. Dlatego, dbając o kulturę, właśnie w rodzinie należy podkreślać prawdę o świętości i godności ludzkiego życia, o właściwej relacji między mężczyzną a kobietą, o szacunku do rodziców, a także do ludzi starszych. Należy podkreślać także, że chrześcijanin musi żyć poczuciem społecznej odpowiedzialności za dobro kultury, którą kształtuje i przez którą jest kształtowany. Jest to więc, szczególnie w wymiarze własnego narodu, postulat społecznego zaangażowania, solidarności w działaniach kulturotwórczych, przełamywania egocentryzmu i obojętności.

4.Dla chrześcijanina, który aktywność w dziedzinie kultury traktuje jako element realizacji swego powołania, ostatecznym i najgłębszym kresem odniesienia odpowiedzialności jest Bóg. Chrześcijanin wie, że jego aktywność kulturotwórcza stawia przed nim perspektywę współpracy z Bogiem. Ten moment religijnej odpowiedzialności powoduje, że człowiek w swym działaniu kulturalnym zajmuje stosunek do Boga i daje tym samym również świadectwo wiary Bogu.